sobota, 19 października 2013

pierwsze wspólne grzybobranie

Wyjeżdżając z domu myślałam tylko o jednym - znaleźć kanie, które uwielbiam :) Wiedziałam że szanse są średnie, ale kto nie szuka, nie znajdzie. 

Tym razem pierwszy raz wyruszyliśmy w 3, nie licząc zeszłego roku, kiedy to Gu mieszkał w brzuszku. Żeby było ciekawiej rok temu byliśmy tak pochłonięci szukaniem grzybów, że... zgubiliśmy się w lesie :D Pamiętacie kiedy to ostatni raz się zgubiliście? Świetne uczucie!! Śmiechu co nie miara, potem chwila niepewności, ale w końcu dotarliśmy na skraj lasu. Mina rodzinki gdy spóźnieni przyszliśmy na obiad z hasłem "zgubiliśmy się" - bezcenna. 

Tym razem byliśmy lepiej przygotowani (telefon z gps), bo zgubić się z maluchem poza brzuchem już nie było by tak fajnie. 

Wypad zdecydowanie udany, Gu wykrzykiwał co jakiś czas radosne he he :) Liście i gałązki szeleszczące pod stopami i bajkowe kolory. 





grzybowe Love


 

Kanie jak na zamówienie :)




Łapanie liści




i mniam mniam


3 komentarze:

Unknown pisze...

Następnym razem zabieramy się z Wami :)

miziak pisze...

Może jeszcze w tym roku się uda :) za tydzień będziemy w Bochni. Liczymy na Was :D

Patuhall pisze...

Jesienny las uwielbiam. Co prawda kani w tym roku nie znaleźliśmy ale też mamy kilka pięknych okazów na swoim koncie.
Podziwiam Matka, że dałaś radę z tym nosidełkiem tak dzielnie po lesie kroczyć, ja oddałabym zapewne po kilku minutach na barki ojca ;)

Prześlij komentarz