sobota, 21 września 2013

domowe deserki a'la gerberki

Ostatnio dostawaliśmy sporo owoców od rodziców, dziadków, wszystko ekologiczne z własnych działek. Postanowiłam to wykorzystać i zrobić trochę "prawdziwych" deserków dla Gu. Co do tego co może jesć zazwyczaj korzystam z tabelek zamieszczonych tutaj, jak narazie się nie zawiodłam :) Część z nich już wcina, a niektóre jak np śliwki dostanie dopiero za miesiąc. Własnoręczne robienie jedzonek dla synka daje mi wiele satysfakcji, ale jest niestety czsochłonne (dlatego robię zawsze większą ilośc i mrożę - próbowałam też pasteryzować, ale schodziło z tym znacznie dłużej). 

Mamy 10 słoików Malina-Jabłko.




7 słoiczków brzoskwinia- jabłko 


Tu zmiksowana brzoskwinia, którą z racji, że wyszła bardzo wodnista zagęściłam kleikiem kukurydzianym (ta biała papka). 


15 słoiczków brzoskwini



Oprócz tego jeszcze:
6 słoiczków śliwka - jabłko
które nie zostały niestety uwiecznione na zdjęciach :(

Moje wnioski są następujące: 
  • Owoce bardzo wodniste (tak jak u mnie malina, śliwka, brzoskwinia) warto mieszać z jabłkiem, wtedy wychodzi fajna konsystencja,
  • Smak zrobionych deserków jest zupełnie inny niż tych kupnych, zdecdowanie bardziej kwaśny, 
  • Inna jest też konsystencja, więc ja nie wiem czego oni tam dorzucają,
  • Z powodzeniem można mrozić deserki w słoiczkach, mi żaden jeszcze nie pękł, ale jeżeli ktoś ma obawy to można wykożystać pojemniki do badania moczu - tak dobrze rozumiecie. Są plastikowe, podobnej pojemności, tańsze niż te specjalne pojemniki, i do tego jałowe. Sposób ten poleciła mi położna do mrożenia mleka, do deserków też się sprawdził.

W sumie przygotowałam 38 słoiczków, z czego częśc już jest zjedzona :), serwuję mu je co drugi dzień na zmianę ze sklepowymi. Te moje smakują Gu tak samo jak te kupne, a zawsze to jakieś urozmaicenie w smaku i przyzwyczajanie go do smaku kwaśnego :)) który sama bardzo lubię. W kwestji finansowej też się to opłaca, ale trzeba się troche narobić, więc za zaoszczędzoną 100 kupie sobie coś fajnego :D




3 komentarze:

Majka pisze...

Jesteś rewelacyjna! :) My własnie dziś dostaliśmy dynię z "ekologicznych" upraw i w poniedziałek będziemy robić pasteryzowane papki. Ale to - świetny pomysł!!!

miziak pisze...

Ja też planuję przerabiać dynię :DD Ale z pasteryzacją daje sobie spokój, jeden raz mi wystarczy, poparzyłam się i tyle z tego było heheh Zatem powodzenia !!! napisz koniecznie jak wam to wyszło :D

Anonimowy pisze...

Temat starty, ale dla mnie problem aktualny :/. Zrobiłam kilkanaście słoiczków, które poddałam pasteryzacjj. Dziś otwieram po ok. miesiącu i wszystkie do wyrzucenia :(. Jak należy to robić poprawnie? Widzę, że mrozicie - jak potem sprawnie to odgrzewacie? Help :)

Prześlij komentarz