Mama małego Tomka, który jak dobrze liczę skończy niedługo 4mc napisała do mnie:
"Swoją drogą kiedy zaczęłaś wprowadzać pokarmy? Od czego zaczynałaś? Wiem, że to podstawy, ale chętnie przeczytałabym o tym na Twoim blogu :P"
Po takiej zachęcie, aż chce sie pisać :)
O rozszerzaniu diety znajdziecie na pewno mnóstwo informacji - ja też znalazłam, ale mimo to pojawiały sie w mojej głowie różne pytania i wątpliwości. Ja również chętnie pytałam inne mamy jak rozszerzanie diety wyglądało u nich i jakie wystąpiły problemy, a teraz gdy początki mamy już za sobą chętnie podzielę się moimi doświadczeniami.
Z racji, że większość pewnie nie wytrwa do końca:
Mamy jeżeli miałyście jakieś przygody z rozszerzaniem diety, chcecie się podzielić swoimi doświadczeniami piszcie w komentarzach :)
Kiedy rozszerzać dietę?
U nas nastąpiło to gdy Gu skończył 5mc, niby według zaleceń powinnam czekać jeszcze miesiąc, ale:
- patrzył łapczywie, jak ja jadłam,
- jadł co 2h w dzień,
- częściej budził się też do jedzenia w nocy
Po konsultacji z pediatrą, która powiedziała coś w stylu "skoro teraz już je tak często, należy zacząć powoli rozszerzać dietę, tak aby za miesiąc, mógł zjeść więcej, bo mleko może mu już nie wystarczyć".
Okazało się to jak najbardziej prawdą, pierwszy miesiąc rozszerzania diety to nie jedzenie, to próbowanie, dziubanie, wtedy wcale nie zmieniła sie ilość czy częstość karmień mlekiem. Po pewnym czasie, gdy zaczął jeść więcej, strasznie ulewał, bo nie dość, że jadł obiadki i deserki, to mleka tyle samo co wcześniej. Przystopowałam go wiec, zaczęłam podawać więcej wody i jest ok.
Od czego zacząć?
Najczęściej zaczyna sie do jabłka lub marchewki. Słyszałam teorie, że najlepiej zacząć od warzyw, aby dziecko w przyszłości chętniej je jadło. My zaczynaliśmy od jabłka. Dlaczego? Otóż jeżeli dziecko ma skłonność do zaparć zaczynamy od jabłka, jeżeli natomiast jest skłonność do luźnych stolców, dajemy jako pierwszą marchewkę. W chwili obecnej Gu je tak samo chętnie obiadki jak i deserki, wiec mam nadzieje, że teoria pozostanie tylko teorią :)
Konkrety:
- przez 2 tyg. dawałam samo jabłko, na początku ok 4-5 łyżeczek, zwiększałam ilość, aż doszło do 1/2 małego słoiczka, deserek dawałam ok godz. 17
- później wprowadziłam marchewkę przez 4 dni, tylko po 3 łyżeczki, a potem od razu marchewkę z ziemniakiem, znów dochodząc do objętości ok 1/2 małego słoiczka, ok godz. 13
- i tak po miesiącu mały zjadał: pół słoiczka obiadku i pół słoiczka deserku,
- nadszedł więc czas na nowości, początkowo wybierałam dania dwu, góra trzy składnikowe,
- nowości dawałam przez kolejny miesiąc raz na tydzień, wiec pod koniec drugiego miesiąca rozszerzania diety mały jadł jabłka, brzoskwinie, gruszki i 3 różne obiadki, nie pamiętam już jakie dokładnie
- ponieważ nic mu wyjątkowo nie szkodziło, zaczęłam wprowadzać nowości co 3-4 dni
- stopniowo zwiększałam ilość jedzenia i tak w wieku 7,5mc mały zjada 190ml obiadku i 150 deserku
Ponadto:
- gdy zaczynamy rozszerzać dietę trzeba pamiętać o picu dla bobasa, u mnie woda mineralna nie przeszła tak oda razu, wiec dawałam mu herbatkę ułatwiającą trawienie po obiadku, międzyczasie podawałam wodę mineralną z niekapka (z butelki totalnie nie chciał)
- gdy Gu miał 5,5 mc zaczęłam wprowadzać gluten (przemycałam go w obiadku), ok 0,5 łyżeczki kaszy manny
- po 6 mc chrupki kukurydziane (bezglutenowe, bez soli i innych dodatków)
- po 7mc kaszki, na początku była bezglutenowa, a potem glutenowa (wtedy przestałam dodawać gluten do obiadku)
Problemy:
- po wprowadzeniu obiadków wystąpiły zaparcia, okazało się jednak, że to częsty problem przy rozszerzaniu diety, starałam się więc wybierać dania bez marchewki, dawałam soczek jabłkowy do picia, problemy ustąpiły po ok 2 tyg., wszystko się unormowało
Co mnie zaskoczyło?
- Gu od razu załapał o co chodzi z tym całym jedzeniem :)
- Jadł chętnie, nie pluł, nie krztusił się. A były obawy, teściowa ciągle mówiła, że mi sie zacznie, że będzie plucie i grymaszenie (jak by to był pewnik), a tu miła niespodzianka
Z dawnych czasów:
Babcia, a dla Gu prababcia wspominała, że dawniej podawano dzieciom jako pierwsze zupę w butelce WTF? taką normalną na wywarze z mięsa i że generalnie niemowlaki tego nie chciały (jakoś wcale się nie dziwię). Mój sposób, właściwie nie mój, tylko obecny schemat pochwaliła, wiec jest duma :D
Początki picia z niekapka (ja wybrałam taki z miękkim dzióbkiem)
Do karmienia używamy leżaczka
wózka
fotelika samochodowego
(tu uroczyste jedzenie pierwszego chrupka :D)
a ostatnio zmontowaliśmy krzeseło :D
obecnie (prawie 8mc):
sam pije z niekapka(jakkolwiek to nie wygląda ;P)
i sam jem chrupki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz